Sum doskonale radzi sobie w głównym nurcie, na półmetrowej płyciźnie oraz wśród gmatwaniny korzeni. Ale to nie ilość kryjówek decyduje o „zasumieniu” rzeki, lecz obecność pokarmu i jego dostępność. Lipiec i sierpień serwuje im danie wyborne, czyli ogromne ławice łatwo dostępnego narybku. Jako że małe rybki uciekają na płycizny przed drapieżnikami, tam też zapędza się za nimi sum. Bardzo płytkie prześwietlone wody działają na niego deprymująco i tu woli żerować w ciemnościach, które dodatkowo dezorientują narybek. Sum zjada je hurtem, podobnie jak olbrzymi wieloryb zjada kryl - podpływa pod narybek i zasysa go z wodą. Wbrew pozorom, płycizny są sojusznikiem wędkarzy, bo woda jest tam ciepła i wzmaga apetyt ryb. Gdy sum nie żeruje, to zalega w swojej kryjówce. Jaka jest, to zależy od wielu czynników. Gdy w rzece jest dużo sumów, to byle głębsza dziura pod nurtem będzie „zasumiona”. Ale tak dobrze jeszcze u nas nie jest, by sumów było więcej niż dobrych kryjówek, więc sumy mają duży wybór. Osiadają w miejscach najgłębszych, gdzie nurt przewala się ponad nimi, a żerowiska są obok. Idealną ostoją jest potężny korzeń lub fragment korony drzewa osadzony na trwałe na dnie w umiarkowanym nucie, lub „czarny dąb” wystający z dna w poprzek nurtu z wypłukaną pod nim wielką jamą, w której zalega sum. Złowiony w głównym nurcie, na płyciznach, za przykosami jest sumem żerującym. Możemy jedynie domyślać się, gdzie leży jego kryjówka. Aby go odnaleźć, trzeba sprawdzić każde podejrzane miejsce.