Sandacze mogą polować na całej szerokości rzeki, a gdzie w rzeczywistości mają żerowiska zależy od układu dna i brzegów, oraz od szybkości nurtu. Mówiąc krócej - o rozmieszczeniu sandaczy decyduje ukształtowanie rzeki. Miejsc, do których zaglądają znajdziemy kilka, zarówno w dzikiej rzece i regulowanej. Mamy duże szczęście, że polskie rzeki są częściowo regulowane, więc mamy bardzo urozmaicone łowiska. Korzystają na tym również ryby, bo mają dostatek naturalnych tarlisk i żerowisk. Rzadko spotykaną, rybną a zarazem ciekawą miejscówką jest przykosa. Jeśli jest twarda, warto ją obłowić. W rybnej rzece prawie każda przykosa jest dobra. Jednak te najlepsze leżą w głównym nurcie i są twarde. To oznacza, że można po nich chodzić bez zapadania się w piachu po kolana, rant przykosy jest stabilny a za przykosą jest głęboka woda z twardym dnem. Ryby chętnie je odwiedzają, nawet ukleje i płocie. A jak wiemy, białoryb przyciąga drapieżniki. Do wielu przykos można dostać się tylko łódką, która zawsze daje wędkarzowi poczucie bezpieczeństwa. Do brodzenia nadają się tylko spodniobuty z grubszego materiału, aby można było uklęknąć na piachu bez obawy o przetarcie. Są bowiem przykosy, gdzie głębokość wody na rancie sięga zaledwie 10-20 cm. W tych miejscach należy przysiąść na piętach, aby sandacze nie zauważyły sylwetki wędkarza. Na płytkim rancie nie podbiera się ciężkiej ryby, lecz o ile to możliwe, należy wycofać się do brzegu i tam podebrać ją poniżej rantu, na głębszej wodzie. Niektóre osobniki po zetknięciu z piachem dostają szału i zrywają się z wędki. Należy pamiętać, aby nie zbliżać się do rantu na głębokiej wodzie, bo można osunąć się w głębię. Na przykosie łowi się w sposób, który umożliwia konfiguracja łowiska. Wpierw warto prowadzić przynętę wzdłuż rantu, następnie wejść na piach (bliżej środka rzeki) i rzucać daleko niżej na spokojną wodę. Tu gumę prowadzi się skokami po dnie. Na bardzo głębokiej wodzie prowadzi się również w pół wody. Wobler można spławić jak najniżej i następnie wolno prowadzić przy dnie. W dalszej kolejności dokładnie obrzuca się granicę spokojnej i płynącej wody od strony nurtu, na odcinku wyraźnej granicy. Tu przy dnie bardzo często stoją sandacze. Aby się do nich dobrać zazwyczaj sięga się po cięższą gumę.
Brodząc po przykosie należy zachować zdrowy rozsądek i asekurować się pontonem, kamizelką z poduszką powietrzną, kapokiem a także zaufanym kolegą (koleżanką). Niektóre przykosy dają ryby już w pierwszym rzucie, na innych trzeba czekać nawet 5 godzin. Sami musicie ocenić czy warto tyle czekać.
Na zdjęciu leżąca w nurcie przykosa wysoka (tworzy malutką wysepkę).