Wiślane sumy są bardzo trudne do złowienia. Mówiąc „złowienia” nie mam na myśli tylko zacięcia czy odnalezienia stanowiska sumów, ale wszystkie te elementów plus hol i podebranie ryby. Z maluchami „dwudziestkami” nie ma żadnego problemu. Dopiero „czarny” o wadze 35 i więcej kilogramów weryfikuje sprzęt i umiejętności wędkarza. Nie ma co ukrywać, że miejsce złowienia suma jest albo nie jest sprzymierzeńcem spinningisty. Te naprawdę grube sumy lubią siedzieć pod głównym i głębokim nurtem. Trudno jest nie tylko wyciągnąć go stamtąd, ale również tak prezentować przynętę, aby zechciał ją pochwycić. Z uwagi na różnorodność wiślanych sumów, łowię wędziskiem robionym na zamówienie przez zagranicznych fachowców, na blanku wybranym przeze mnie. Mogę nim sprawnie spinningować 40-gramową główką lub 12-gramowym woblerem i wahadłówką. Te cechy kija umożliwiają mi obławianie niemal wszystkich sumowych stanowisk i żerowisk. Dotychczas używałem odpowiednich sumowych kołowrotków Daiwy, dopiero na początku 2006 roku pojawiły się w kraju dobre sumowe kołowrotki w przyzwoitych pieniądzach. Sum na zdjęciu jest dużym i walecznym drapieżnikiem, ale muszę dodać, że wyraźnie cięższe 2 sztuki miesiąc wcześniej spadły mi z kija, a mówiąc dokładnie: jeden spadł, a drugiego nie utrzymałem. Z tym widocznym na zdjęciu walczyłem prawie 2,5 godziny. Umęczył mnie, ale utrzymałem go. Łowiłem w 6-metrowym nurcie. O świcie rzucałem pomarańczowym twisterem o długości 14 cm, ok. godz. 8 woblerem łamańcem pracującym w pół wody – prowadziłem go bliżej brzegu na długim odcinku. Na koniec, czyli przed południem, założyłem ciężką firmową wahadłówkę z bardzo mocną kotwicą (sumową). Blachę prowadziłem blisko dna, ściągając ją lekko po skosie z nurtem. Drapieżnik pochwycił ją bardzo delikatnie, i gdyby nie mój wspaniały blank, nie zorientowałbym się, że coś się dzieje z przynętą. Zaciąłem, kilka razy dociąłem i po męczącej walce, po szamotaninie i chlapaniu się w wodzie głębokiej powyżej kolan, podebrałem suma. Gdyby nie pomoc kolegi (trzymał wędzisko) i moja siła fizyczna, straciłbym rybę. W takiej górze mięśni z wielkim ogonem drzemie nadludzka siła. Trzeba ją szanować i chronić te ryby. Dzięki takiej rybie człowiek wie, że żyje.